Dopijając
kawę myślała, jak dobrze się stało, że Dawid odszedł. Dopiero niedawno zaczęła
patrzeć na to z innej perspektywy. Uświadomiła sobie, że za dużo poświęciła dla
tego związku. Była kimś w rodzaju niewolnicy, która nie mogła mieć własnego
zdania. Zawsze musiała się ze wszystkiego tłumaczyć, bo w innym wypadku była
awantura. Wiedziała też, dlaczego ciągle podejrzewał ją o zdradę. Sam zdradził.
W wielu przypadkach osoba która zdradza, dopatruje się zdrady u swojego
partnera. Zupełnie jakby chciał oczyścić swoje sumienie, lub obwinić, że zdradził,
bo został zdradzony.
- Głupia
byłaś, mogłaś go zdradzić. Może byś nie cierpiała - powiedziała do siebie i od
razu zaśmiała się szyderczo pod nosem, bo wiedziała, że nigdy nie posunęłaby
się do takiego kroku. Z rozmyślań wyrwało ją pukanie do drzwi. Nikogo się nie
spodziewała, a znajomi zawsze uprzedzają przed wizytami, więc w dalszym ciągu
siedziała przy małym kuchennym stoliku. Wtem rozległ się dzwonek. Vida,
usłyszawszy go z balkonu, podbiegła szybko do drzwi i zaczęła szczekać. Kinga
spojrzała na zegarek. Dochodziła ósma. O tej porze, w sobotę, to już w ogóle
nikogo się nie spodziewa. Odstawiła kubek do zlewu i podeszła do drzwi.
Szczekanie Vidy zagłuszyło jej kroki.
Spojrzała
przez wizjer i zaparło jej dech w piersiach. To był Dawid. Stał pod jej
drzwiami z ciemną, podróżną walizką na kółkach i kluczem w ręku. Był to klucz od jej
mieszkania, na szczęście już nie będzie pasował. Kinga, po rozstaniu,
postanowiła pozmieniać kilka rzeczy w mieszkaniu, by nic jej nie przypominało o
byłym narzeczonym. Zaczęła od wymiany zamków, a skończyła na małym remoncie.
Szybko rozejrzała się po swoim mieszkaniu z satysfakcją. W przedpokoju, na
podłodze, położone były beżowe kafelki, a na ścianach kremowe panele ścienne.
Na prawo od drzwi przymocowany był wieszak, a obok wielka zabudowana narożna
szafa koloru olchy. Po lewej stronie, w rogu, było duże legowisko psa, a nad
nim kilka półek, z akcesoriami dla czworonoga. Wszystko idealnie ze sobą współgrało.
W salonie znajdowała się zielona kanapa z dwiema brązowymi poduszkami i fotel
do kompletu. Przed nimi stał niewysoki stolik z pomarańczowymi blatami. Ciemne
drewno na podłodze przykrywał niewielki, puszysty dywanik w kolorze ciemnej
śliwki. Ściany były koloru bladej lawendy, gdzieniegdzie przyozdobione małymi
obrazkami anonimowych artystów. Na największej ze ścian wisiał wielki i płaski
telewizor. W rogu, stał regał i mały barek. Jedynie kuchnia pozostała w
nienaruszonym stanie. Ciemne meble z jasnymi blatami zawsze się jej podobały,
więc postanowiła nie zmieniać nic, oprócz karnisza. Dopasowała go
kolorystycznie do mebli i wywiesiła podwiązywaną, białą firaneczkę. Teraz, jej
mieszkanie wyglądało tak, jak zawsze sobie to wyobrażała.
*
* * *
Dzwonek
rozległ się ponownie. Przez krótką chwilę chciała po prostu odwrócić się na
pięcie i pozostawić byłego pod drzwiami, ale ciekawość tego, co on tu robi,
była znacznie silniejsza. Przekręciła zamek i uchyliła drzwi, wystawiając przez
nie głowę.
- Cześć
Kinga - powiedział z dziwnym entuzjazmem - pewnie się mnie nie spodziewałaś? -
zapytał. Wyraz jego twarzy sugerował, że oczekuje jakiejś odpowiedzi. Młoda
kobieta bez zastanowienia odpowiedziała, że nie. Nie wie też co on tu robi i
czego właściwie chce. Vida warczała za jej plecami. Nie lubiła obcych, a Dawida
nie znała. On spojrzał na nią pogardliwym wzrokiem. Nigdy nie przepadał za
zwierzętami
-
Chciałbym wejść i odpocząć - rzucił nagle - bo długa droga za mną.
- Chyba
sobie żartujesz?! – Kinga nie kryła oburzenia - Nie masz tu czego szukać,
wynajmij sobie hotel! - była wściekła. Już miała zamknąć drzwi, ale on
zatrzymał je nogą.
- Mam
prawo tu być! Jestem zameldowany! - wykrzyczał jej w twarz. Złapał ją za rękę i
już miał ją popchnąć, gdy poczuł silny ból tuż nad kolanem. To Vida stanęła w
obronie swojej pani. Z małego szczeniaka, którego z łatwością dało się zawinąć
w kurtkę, wyrosła na dużego psa. Weterynarz mówił, że będzie jeszcze większa. Z
obawy przed wielkością czworonoga, Kinga zapisała ją na szkolenie dla psów,
obejmujące posłuszeństwo oraz obronę. Nie spodziewała się jednak, że kiedyś się
to przyda. Mężczyzna ryknął z bólu i cofnął się. Vida puściła jego udo i
zaczęła głośno szczekać oraz warczeć. Kinga złapała ją za obrożę, pochwaliła i
wciągnęła do mieszkania, zatrzaskując za sobą drzwi. Dawid stał oniemiały, ale
po chwili otrząsnął się. Zaczął walić w drzwi i odgrażać byłej narzeczonej.
- Nie
zostawię tak tego! Przyjdę tu z policją! Ciebie zamkną, a tego
kundla pozbędą się raz na zawsze! - splunął na drzwi. Mamrocząc coś pod nosem,
wziął swoją walizkę i kulejąc zszedł ze schodów. Miał roztargane spodnie i krwawił.
- Głupia
dziwka, będzie tego żałować! -
pomyślał i udał się w stronę najbliższej przychodni lekarskiej.
Roztrzęsiona
Kinga przytulała sukę. Ta lizała ją po rękach, jakby chciała ją pocieszyć.
Siedziały obydwie w przedpokoju dłuższą chwilę. Gdy emocje nieco opadły, dziewczyna
wstała i udała się do salonu. Sięgnęła do regału po teczkę opisaną "DOKUMENTY". Otworzyła ją i pospiesznie zaczęła
wertować wszystkie pisma jakie tam się znajdowały. Kartki szeleściły pod jej
palcami. Doskonale wiedziała czego szuka.
- Jest! -
krzyknęła radośnie. Spojrzała się na Vidę, która w odpowiedzi zamachała ogonem
- Gówno nam może zrobić! - zadowolona odłożyła teczkę na swoje miejsce. W ręku
trzymała pismo informujące o wymeldowaniu Dawida.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz